Zastanawiałam się dość długo czy napisać ten post, bo narażam się na ogrom obraźliwych komentarzy, wyzwisk i gróźb, ale stwierdziłam, że to mój blog-mój świat i mam prawo pisać tu co mi się podoba, a jeśli ktoś będzie próbował obrażać mnie lub moich czytelników zostanie po prostu zablokowany, a jego komentarz nie zostanie wyświetlony! Więc jeśli, ktoś będzie miał ochotę się ze mną nie zgodzić, proszę bardzo, ale kulturalnie i z argumentami.
Obracam się w środowisku lekarzy od jakiegoś czasu choć lekarzem nie jestem, do tego moja bardzo bliska koleżanka jest położną, a druga instrumentariuszką na sali operacyjnej, kolejna znów, pielęgniarką. Znam kilku psychologów (dwóch osobiście), lekarza-dietetyka, z moim rodzinnym jestem na - TY - z moją panią dermatolog zawsze przeciągnę wizytę bo gadamy o wszystkim i o niczym, a mimo tego nie mam najlepszego zdania o lekarzach....
Kiedy zaczęły się moje problemy z włosami (coś ok. 10 lat temu) nie wiedziałam nic o trychologii, pielęgnacji włosów bez SLS, sylikonów, konserwantów, ect....Więc pukałam do drzwi od jednego lekarz do drugiego.....Zawsze szłam z tym samym problemem, nadmierne wypadanie i prześwitująca skóra głowy....ZAWSZE było - taka Pani uroda, proszę się nie stresować, jeść witaminy, to przesilenie Wiosenne/Letnie/Jesienne/Zimowe.....Zawsze im ufałam, wierzyłam w każde ich słowo, podziwiałam ich wiedzę i szanowałam za poświęcone lata na naukę! Dziś z tamtych jakże pięknych uczuć nie zostało już nic!
Po tych 10 latach kiedy moja wiedza w dziedzinie jaką jest trychologia bardzo się zwiększyła wiem, że żaden z lekarzy do których trafiłam "NIE LECZYŁ PRZYCZYNY, A OBJAWY"!!
Tak niestety jest w większości przypadków! Oczywiście nie generalizuję, bo jestem pewna że są lekarze z powołania którzy podchodzą holistycznie do pacjenta i z należytym drugiemu człowiekowi szacunkiem. Niemniej jednak są to wyjątki i jest ich bardzo mało!
Kiedy znalazłam tekst na blogu
AniaMaluje i przeczytałam komentarze pod nim byłam przerażona! "Wypowiadali" się pod nimi przyszli lekarze - studenci medycyny, a ich słownictwo wołało o pomstę do nieba! Ilość wulgaryzmów, obelg, gróźb chyba przerosło samą Anię (która jest bardzo rozsądną osobą), myślę że nawet ona takiego czegoś się nie spodziewała - wyobraźcie sobie teraz, że tacy ludzie będą nas w przyszłości leczyć......
Do napisania tego tekstu skłoniły mnie moje ostatnie wizyty u lekarza, które miałam "przyjemność" popełnić. Powiedziałam sobie, że jest to ostatni raz kiedy idę po poradę, jeżeli tym razem mi nie pomogą całkowicie przechodzę na medycynę naturalną i ograniczę lekarzy konwencjonalnych do minimum, a w przyszłości mam nadzieję nie będę musiała mieć z nimi nic do czynienia.
Pewne przypadłości, które mnie trapią i naprawdę bardzo utrudniają normalne codzienne funkcjonowanie ciągną się już od około roku. Pierwszy raz kryzys miałam pół roku temu, poszłam do mojego rodzinnego opowiedziałam o wszystkim dostałam skierowanie do neurologa, poszłam...Neurolog mnie opukała, pogadała, powiedziała że wszystko neurologicznie jest ok i wysłała do psychologa....Pomyślałam, ok a co mi tam zależy pójdę, jeśli mam mi pomóc to warto. Poszłam....Wizyta trwała dość długo, pani doktor to zadawała mi pytanie, to odbierała telefon i rozmawiała, to zadawała pytanie, to odbierała telefon.....MASAKRA...gdybym była osobą z naprawdę dużym problemem to taka pani na pewno by mi nie pomogła.....Nigdy więcej do niej nie wróciłam! Na tym moje "leczenie" się zakończyło....
Minęło kolejne pół roku, moje objawy zaczęły się nasilać więc w Poniedziałek powiedziałam basta i poszłam do mojego ulubionego rodzinnego lekarza po "poradę"...Po miłym przywitaniu powiedziałam, że przychodzę z tym samym co pół roku temu, a nawet jest gorzej, zostałam zapytana o to jaka była diagnoza neurologa....doktor zdziwiony, że nie skierowano mnie dalej, a tylko do psychologa wymalował swoją teorię....Bez badań, bez wyjaśnień dlaczego stan taki się utrzymuje i co może być jego powodem przepisał leki....Zastrzyki i trzy opakowania leków...Powiedział cytuję ""Naszprycuję Cię" trochę, a za dwa tygodnie wróć i zobaczymy co będzie, bo wiesz mógłbym Cię przebadać, od stóp do głów, ale po co...?!" - SERIO PANIE DOKTORZE!! - to lepiej przepisywać tonę leków i kazać pacjentowi zostawiać 1/3 wypłaty w aptece niż znaleźć prawdziwy powód choroby i podać odpowiedni lek!!! No ręce opadają!!!
Równie błyskotliwa była dziś pani dermatolog do której poszłam. Informuję panią doktor, że OD ROKU moje paznokcie ciągle się rozdwajają, od roku również pojawia mi się trądzik w bardzo charakterystycznym miejscu, a mianowicie po lewej stronie na szyi, na linii żuchwy oraz przy linii porostu włosów (koło ucha). Wspomniałam również, że mam podwyższony poziom prolaktyny. Napisałam, że w charakterystycznym miejscu, bo teraz już wiem że za taki "typ" trądziku może odpowiadać zaburzona gospodarka hormonalna (ale dowiedziałam się o tym nie od wspomnianej pani dr). Pytam dlaczego tak się dzieje, a lekarka co na to?! Przepiszę Pani saszetki do picia i maść na pryszcze, do widzenia dziękuję, następny!!! A może by tak jakieś skierowanie na badania hormonów, poziomu witamin mikro-makroelementów......Ale po co - mówi - jak leki nie pomogą to się zastanowimy...no rzesz kur.....a m...ć!!!
To są ostatnie przypadki, które miałam "przyjemność" doświadczyć, ale było ich więcej. Jestem przekonana że żaden lekarz nie wyleczy mnie, a będzie tylko przepisywał kolejne recepty, jednak jestem słowna i ten ostatni raz zaufałam mojemu rodzinnemu, wykupiłam te leki i je przyjmuję choć kłóci się to z moim obecnym podejściem, ale gdzieś tam w głębi serca jeszcze tli się nadzieja, że w końcu ten człowiek leczy już dobre naście lat i ukończył ciężkie studia więc może jednak tym razem się uda....Ale to już ostatni raz!!
Świadomie zaczynam skłaniać się w kierunku medycyny naturalnej, a konwencjonalnych lekarzy nazywać będę szarlatanami bo czasem mam wrażenie, że liczą na cud, a nie polegają na swojej intuicji, wiedzy i możliwościach! Jestem przekonana, że każdy z tych doktorków u których byłam byłby w stanie mi pomóc, bo wiedzę na pewno ma tylko nie wiem dlaczego na tym im nie zależy....Nie wiem czy to brak chęci, kłopoty z NFZ, umowy z koncernami farmaceutycznymi, ignorancja, poczucie wyższości, lenistwo......, ale wiem jedno - lekarze do których ja trafiałam "leczą" objawy, a nie przyczyny!
A jakie Wy macie doświadczenia ze swoimi lekarzami?
CapellliBelli